Ten temat był już wielokrotnie podejmowany w filmach science fiction. Zanim je obejrzysz, zobacz jak przyroda „odzyskała” całą wioskę w prawdziwym świecie.
Człowiek pędzi jak szalony
Postęp cywilizacyjny zdaje się nie tracić tempa. Średniej wielkości miasta na naszych oczach zamieniają się w metropolie. Rośnie liczba fabryk, firmy technologiczne prześcigają się w nowych rozwiązaniach, a architekci projektują coraz to wyższe wieżowce.
Obecnie Ziemię zamieszkuje prawie 8 miliardów ludzi (dane Banku Światowego z 2021 r.) – to o prawie 1,8 miliarda więcej niż w 2000 roku. Można odnieść wrażenie, że człowiek, przynajmniej w pewnym stopniu, przejął inicjatywę i zepchnął naturę na drugi plan…
Opuszczona wioska w rękach natury
Houtouwan to niewielka wioska położona na jednej z 394 wysp archipelagu Shengsi w prowincji Zhejiang na wschodnim wybrzeżu Chin. Jeszcze 30 lat temu była domem dla ok. 2000 osób, które zajmowały się głównie rybołówstwem.
Życie toczyło się tu niespiesznie, od połowu do połowu, ale nie było łatwe. W Houtouwan przerwy w dostawie energii elektrycznej i problemy z brakiem żywności były na porządku dziennym.
Najpierw wioskę opuścili najbogatsi, a do 1994 roku wyjechali wszyscy, większość do Szanghaju oddalonego od wioski o ok. 65 km. W 2002 roku Houtouwan oficjalnie uznano za wymarłe. Natura miała jednak inny plan.
Z roku na rok, natura przejmowała kolejne budynki, porastając je bujną roślinnością wewnątrz i na zewnątrz. Niektóre z nich prawie całkowicie zniknęły pod zieloną pokrywą. Efekt robi niesamowite wrażenie.
Turyści w opuszczonym mieście
Kilka lat temu media społecznościowe obiegła seria zdjęć i filmików z „wioski duchów”. Niedługo potem na wyspie pojawili się pierwsi turyści, zwabieni pięknymi widokami przywodzącymi na myśl nadmorskie miasteczko Positano we Włoszech.
Dziś wioskę można zwiedzać z jej byłym mieszkańcem w roli przewodnika. Bilet wstępu na teren Houtouwan kosztuje ok. $10. Są też firmy organizujące jedno-, dwudniowe wycieczki z Szanghaju.
Jesteście ciekawi czy turystyka zmieni wioskę duchów w zatłoczone miasteczko? My bardzo.
Zdjęcie tytułowe: Katarzyna Dutkowska/Unsplash